OD WEGETERIANIZMU DO WEGANIZMU

Jakiś czas temu pokazałam Wam moją osobistą, największą motywację do przejścia na weganizm - film o przemysłowej hodowli zwierząt. Tak, zostałam weganką ze względów etycznych. Dzisiaj kilka słów o mojej drodze do weganizmu. Jeżeli myślisz o przejściu na dietę roślinną, albo chcesz ograniczyć spożywanie produktów od zwierzęcych, ale ciągle boisz się, że nie poradzisz sobie z rezygnacją z mleczno - jajecznych spotkań w kuchni...nie wymiękaj;p



Jeszcze półtora roku temu byłam mówiąc szczerze niemal uzależniona od mleka, serków wiejskich, twarogu i jaj. Dodatkowo, z racji wykonywania kilka razy w tygodniu treningów siłowych wlewałam w siebie litry odżywek białkowych. Życie bez białkowego szejka i kawy latte było dla mnie czymś zupełnie kosmicznym.
Moja wrażliwość zrobiła jednak swoje i po obejrzeniu wielu filmów związanych z prawdziwym procesem produkcji mleka i niemal tajemną wiedzą, iż laktacja u krów jest wymuszona, wiedziałam, że dłużej oszukiwać siebie samej nie dam rady. Czas więc na wegan drogę ( a tak się zarzekałam, że to już przesada;p)
Jak zaczęłam? Podeszłam do tego jak do procesu, którego etapy pozwolą mi świadomie i spokojnie wyeliminować wszystkie produkty odzwierzęce.
ETAP 1 - Zbieranie informacji, czyli detektyw Magda na tropie weganizmu
Czytałam, oglądałam wszystko co znalazłam na temat diety roślinnej zarówno od strony kuchni jak i wymiaru etycznego weganizmu.
Etap 2 - Suple;)
Zakupiłam witaminę B12 w wegańskiej wersji, której suplementacja jest NIEZBĘDNA na roślinach oraz zaopatrzyłam się w sojowe białko, bo jako amatorka totalna bałam się że nie dostarczę sobie w pożywieniu wystarczającej ilości białka.
Etap 3 - Bez nabiałowa rewolta i szaleństwo w toalecie;)
Z dnia na dzień odstawiłam nabiał i zaczęłam masową produkcję roślinnego mleka w domu (sojowe, orzechowe, ryżowe). Płakałam za serkami? O dziwo nie! Chwilami mi ich brakowało, ale jak wcinałam serek z nerkowców żal mijał mi błyskawicznie:) Tutaj muszę jednak się przyznać, iż przez kilka dni niebotyczne ilości błonnika w diecie, do których mój organizm nie dźwignął tak łatwo wywołały rewolucję żołądkową i kilka kilogramów mniej po 2 tygodniach;p. Bez obaw, szok mija a poszukując roślinnych smaków mleczno - serowych na wysokości zadania staje internet.
Etap 4 - Co z jajami od kurek z wolnego wybiegu?
No tak po około 3 tygodniach od odstawienia nabiału stwierdziłam, ze czas na jaja. Dlaczego, skoro były one od kur z wolnego wybiegu? Ano dlatego, że po pierwsze ludzie chowają kury wyłącznie po to aby ja wykorzystywać, a po drugie nawet eco hodowla eliminuje tzw. okazy słabe, chore, nieużyteczne hodowlane, czy koguty. Mówiąc krótko odcina się im główki i robi z nich rosoły, pasztety etc. Początkowo tęskniłam za jajecznicą, ale kiedy zrobiłam sobie pierwszą tofucznicę z warzywami...oszalałam!
Po około 2 miesiącach całkowicie wyeliminowałam produkty odzwierzęce i nauczyłam się czytać skrupulatnie etykiety na produktach w sklepie (o matko ile syropu glukozowo-fruktozowego odkryłam w jogurtach. Błąd. We wszystkim.)
Weganizm rozwinął moją kulinarną kreatywność, nauczył mnie świadomego wybierania produktów w sklepie i przede wszystkim dał mi ogromną radość i etyczny spokój:)
Pamiętajcie jednak, że jeżeli nie czujecie się gotowi czy na siłach do całkowitej rezygnacji z produktów odzwierzęcych - najtrudniejszy jest pierwszy krok. Nawet jeżeli ograniczycie ich udział w waszej diecie będzie to ważne i piękne. Daleko mi do ortodoksyjnego nawracania innych. Co to to nie. Smakujcie, próbujcie wegańskiej kuchni a sami zobaczycie, że weganizm nie jest taki straszny jakim go malują.
Zapytacie czy tęsknie za serami? Jasne. Czasami tak, ale raczej marzę, żeby stworzyć sobie roślinną alternatywę dla ukochanych serków wiejskich. No i żeby białko sojowe w odżywce  nie smakowało jak cement;p

Magda

x

Etykiety: , , ,