JAK ŻYĆ Z DRAPIEŻNIKIEM - CZYLI WEGE BHP

Od lat mieszkam z mężem, który jest mięsożercą. Często pojawiają się pytania, jak to możliwe, że nie jem mięsa, skoro, on tak. No cóż...kto mnie zna, ten wie, że w moim domu panują święte i bezwzględne zasady BHP. Kto ich nie będzie przestrzegał będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami i wege furią;)




Każdy kto gotuje u mnie w domu zobowiązany jest do przestrzegania zasad BHP mojego autorstwa pod groźbą utraty zdrowia lub życia. Oddzielna deska do mięsa. Dotykasz mięsa - wyszoruj ręce zanim sięgniesz po cokolwiek w moim domu (tą zasadę złamała niegdyś A. i nawet po kilku latach pamięta wybuch mojej nieposkromionej złości). Oddzielne gary i patelnie do mięsa, oddzielne sztućce i noże do przygotowywania i obróbki produktów zwierzęcych. itd itp

Każdą czynność możesz się spodziewać, że skontroluję i nie omieszkam wyciągnąć konsekwencji!
Są osoby, które tego nie rozumieją, albo uważają, ze to przesada. Ok. Może to tak wyglądać z boku, niemniej jednak w moim własnym domu niczym dziwnym jest, iż oczekuję, że moje podejście do kwestii wegetarianizmu oraz moje natręctwa - w tym wypadku surowe mięso, będą szanowane oraz przestrzegane.
Ogromny szacunek i uznanie należy się mojemu mężowi, który jeszcze nie zwariował i traktuje wszystkie zasady, jako coś zupełnie prozaicznego. Zrozumienie i wyrozumiałość najbliższych - bezcenna:)



No dobra, to kto w moim domu jest w końcu drapieżnikiem;p?

Etykiety: , , ,